"Niebotyczne kłamstwa" Taki tytuł ma artykuł z ostatniego "Wprost", gdzie niejaki Sławomir Sieradzki powołując się na bliżej nieokreślonych historyków, rozprawia się z kwestią fałszywych zwycięstw powietrznych. Wiele jest tam rzeczy oczywistych (mnożnik "rosyjski" x 6, zwycięstwa amerykańskie będące wytworem wyobraźni, etc.). Ale jest coś, co przykuło moją uwagę. Autor , opierając się na owych historykach, twierdzi, że 303 w czasie BoB zestrzelił co najwyżej 45 samolotów. Twierdzi też, że pierwsze zwycięstwo powietrzne w IIWW (czyli Palusiński i jego 2 He-111) to bajka wyssana z palca - i znowu powołuje się na bliżej nieokreślone źródła. Może ktoś z Was wie, na czym opiera konkretnie te dwa twierdzenia czyli na jakich historyków może się powoływać? Nie chce mi się wierzyć, że ktoś 80% zwycięstw (i to już tych po weryfikacji) 303-ego potrafi udokumentować jako "fake kills"
a tak jeszcze prościej ;-) http://www.wprost.pl/ar/?O=39544&C=57 (chociaż nie wiem czy to w całości artykuł jest) I Wsio.
widzisz pit ciemno i zimno w nocy, a jakos nie chcialo mi sie leciec na CPN po gazete w środku nocy. Niestety, wydalem te 4 zlote na ta gazete* Autor cos czytal, wie ze cos bylo ale chyba powinien wrocic do opisywania sensacyjnych afer korupcyjnych i "niesamowitych" poczynan leppera w sejmie. O histori ma raczej mgliste pojecie, a cytowac hasla propagandowe kazdy moze. Jak widac zinterpretowal w bardzo dowolny sposob cos co przeczytal, i chyba bardzo zalezalo mu zeby cos napisac /za wiersz mu chyba placą/ Przy czym nalezy zauwazyc ze bardzo wierzy w źrodla niemieckie, mniej w sowieckie i angielski. Nie wiem po jaką cholere pracowaly po wojnie komisje ustalajace faktyczna liczbe zestrzelen. Nie wiem po co byl wczasie wojny rozbudowany system potwierdzania zestrzelen i rygorystyczne zasady ich przyznawania. Ale autor wie lepiej i stosuje wlasna arytmetyke Faktem jest ze raporty pilotow czesto dotyczyly zestrzelenia tej samej maszyny i bywaly czasami pelne ulanskiej fantazji. Ale wszystko to podlegalo weryfikacji, w czasie wojny i po niej. Tykanie 303 squadronu wydaje mi sie wiecej niz niestosowne. Anglicy przeciez bardzo dokladnie sprawdzali wszystko co dotyczylo polskich zestrzelen. Od czasu do czasu pojawiaja sie przepychanki , a to ze tonie ci zestrzelili, a to ze tego wogule nie bylo genrealnie lanie wody Z tego co napisal autor niemcom sie resurs na samoloty skonczyl , dlatego przegrali wojne w powietrzu. A ruscy to balwany co 2+2 nie potrafia zliczyc, nie wspominajac o amerykanach ktorzy latali nad europa po to zeby tylko latac. A w tym wszystkim polacy to juz wogule debile co strzelaja i nawet nie wiedza do czego ramzey Niemen zaczyna sie o 21. ale trzeba byc znacznie wczesniej20.15 bo potem przydziela tem gdze wypadnie, no i of course wiecie kogo szukac na servie
co do ruskich i hamerykanow to sie moge zgodzic (bajki ruskich chlopow w samolotach, durne propagandowe opisy niektorych pilotow zza wody)...
lesio, nie myl fabularyzowanych opowiesci robionych na potrzeby propagandowe z badaniami powojennych komisji
Jezeli chodzi o kampanie wrzesniowa w powietrzu to analiza przebiegu walk i przyznawanie zwyciestw odbywaly sie dopiero we francji pol roku po fakcie. Do francji dotarlo bardzo malo dokumentow (ksiazki lotow, raporty itp) wiec ustalanie odbywalo sie na podstawie pisanych z pamieci raportow - o pomylki albo umyslne oszustwa bylo bardzo nietrudno. Do tego trzeba dodac fabrykowanie od podstaw bohaterow i wydarzen na potrzeby propagandy itd i mamy np ksiazki J. Pawlaka wedlug ktorego nasi trzaskali szkopow nawet tam gdzie ich w rzeczywistosci nie bylo... Jezeli chodzi o dzialalnosc 303 to nawet jezeli faktycznie potwierdzono 'tylko' 45 zestrzelen ze 126 czy ile tam maja oficjalnie przyznane, to i tak jest to w dalszym ciagu ogromny suckes! Z tego co wiem w calym RAF ilosc rzeczywistych zestrzelen wynosila okolo 33% zwyciestw zglaszanych. Pomylki i zawyzanie zwycestw byly nieuniknione w ogniu walki i na pewno zdarzaly sie w takim samym stopniu naszym pilotom jaki anglikom czy niemcom (ruski i amerykanie to juz inna historia ), ale na pewno nikt nie poddaje w watpliwosc ich fantastycznego, duzo lepszego niz w RAF, wyszkolenia i woli walki. Troche mniej glupiutkiej 'dumy narodowej' (jedna z naszych najgorszych wad narodowych, rowniez na FH ), troche wiecej obiektywizmu.
no juz dot nie przesadzaj z ta nasza duma narodowa a szczegulnie jesli chodzi o nasz kochany FH, chyba nie slyszales glupot jakimi non stop zalewaja nas przyjaciele zza buga (chip mart i inni) ci to dopiero maja manie wielkosci. pozdrawiam
Jeżeli ktoś chce się zapoznać z tym wiekopomnym opracowaniem, to pdf artykułu jest tutaj (niestey bez polskich literek): http://www.f15.pl/art.pdf P.S. Oczywiście zamieszczona tam kopia artykułu jest tylko kopią bezpieczeństwa gdybym sobie zalał kawą oryginalny egzemplarz "Wprost"
. wrzesien 1939 - gdy bylem lepek to czytalem o "bohaterskich" popisach naszych lotnikow mysliwcow, i z tych opisow wynikal 1 fakt : polscy piloci byli supermen , latali na "treningowym" sprzecie a radzili sobie wzglednie dobrze z nowoczesnymi samolotani niemcow - dzieki super wyszkoleniu ktorym przewyzszali niemcow znacznie. I takimi bajkami sie karmi dzieci, moze to i dobrze... Dzis sadze inaczej. Owszem, polskim pilotom wyszkolenia nie brakowalo , ale nie sadze aby byli jakos szczegolnie lepsi od niemieckich kolegow Na pewno byli bardziej zdeterminowani w walce. To bez dwoch zdan. Latanie parami - bardzo madrze. No i samoloty. To byl dopiero poczatek wojny, pamietajmy ze musialy byc nalecialosci z pierwszej WS i stylu walki. Rewelacyjny 109, chyba jako jeden z pierwszych na swiecie mysliwcow budowany pod katem zwrotnosci pionowej a nie jak to u nas poziomej - dostawal po platach od naszych gdy wchodzil w walke kolowa. Zdarzalo sie nawet - jak mowia niektore relacje z lotow - ze nawet bf110 wlazily sie krecic z naszymi p11! Z drugiej strony nasze p11 nie byly tak latwopalne jak zeki, za to bardzo zwrotne - przez co trudne do trafienia. Pamietejmy tez ze polscy piloci - niby tacy supermeni - a uwazali za najlepszy niemiecki samolot me110! (moze wlasnie dlatego ze 110 nie krecily tak czesto , a walczyly hit&run- tu strzelam bo pojecia nie mam). No i jeszcze - wyobrazcie sobie furball - jak ten przed warszawa 1 wrzesnia - w furballu nasze p11 z sila rzeczy powinny osiagnac przewage nad 109 i stukasami, i tak sie chyba stalo . No i teraz cale to nasze wyszkolenie - nie zrzedze - ale to przegiecie z tym pisaniem ze nasi byli doskonali. To jest tak jak dzis. Latac umiemy po swojemu, i radzimy sobie w polskim stylu. We wrzesniu zdarzaly sie rozne kwiatki - ktorych sie nie bierze pod uwage. Np - kpt chyba Medwecki - zostal stracony przez ju87 w swoim p11 zaraz po starcie (ale nie vulch). Jego wingman zrobil to czego Medwecki w stanie zrobic nie byl - i ocalil swoja skore i jeszcze 1 szwaba dostal. Loty bombowe - ile razy sie zdarzalo ze nasi sie rozbijali przy ladowaniu , a jeszcze czesciej przy starcie - np obujczone (nie maksymalnie nawet) bombami karasie ktore lubily przeciagac pas startowy. Na razie starczy BTW : Tak juz z tym polskim stylem - to naprawde fajne Np historia rkm Browning. Zakupilismy licencje i iles tam sztuk w latach 30tych - w belgijskich fabrykach. Po pierwszej serii mimo iz karabin byl markowy - nasi wprowadzili chyba 30 poprawek/zmian w tym karabinie - dla naszych warunkow walki. Belgowie wprowadzili poprawki dla nas , ale okazalo sie ze sa tak dobre ze sami rowniez dalej produkowali juz tylko ten zmodyfikowany przez naszych z innym oznaczeniem - dla siebie Albo np polska artyleria - to nie to co ruskie spraje - solidne wyszkolenie , i najlepsze - ten polski styl wstrzeliwania sie - taki nietypowy - sweet A czolg 7TP ? Dostalismy zlom Vickersa , zrobilismy z niego odpowiednik PzKw III...