Metr nad ziemią nad całym lotniskiem i 400 km/h to tez potrafię jak z za dużego nurka próbuję wylądować Ciekawe czy oni też konczą w krzakach pół kilometra za pasem
Widzialem takie cuda na wlasne oczy 100m ode mnie w wykonaniu naszego Miga29 z Minska Maz. Minimalna predkosc na pelnych klapach pare metrow nad ziemia i to w dzien powszedni kolo jednej z wiosek na Mazowszu. Kurna pilot mial zielone oczy .
No dobra, to ja też takie podobne widziałem Jak za szczeniackich czasów mnie matka na kolonie wysyłała letnie nad morze (niechorze albo mielno, nie pamiętam) to tam latały tak gałgany co i rusz. Pech chciał że nasz ośrodek był w lesie, więc widać było cokolwiek przez te drzewa może przez sekundę, ale jak se przypomne to do dziś mi ciary chodzą Cisza, potem bardzo szybko narastający taki crackling świst (nie wiem jak to po polsku opisać, jakby ktoś te niebo na kawałki rozrywał ) i jak się szybko zadarło łeb to widać było dwa takie srebrne skurwysyny z szachownicami bezgłośnie mknące nad samymi drzewami, dopiero z miejsca gdzieś 30 metrów za nimi słychać było ten świst przechodzący huk silników. Jak ktoś patrzył tam skąd było słychać to juz nic nie było widać Nie wiem co to było, nie wiem gdzie stacjonowało, ale wrażenie robiło ko-lo-sal-ne.
podobnie ja za mlodzienczych czasow jak zem jeszcze z rodzicami nad morze jezdzil (maly szkrab) bylem akurat w fazie brodzenia w morzu kiedy mi taki jeden prawie nad lbem przelecial, jak ryknelo wkoncu to malo sie nie potopilem tam w tej wodzie
Ja mam rodzinkę w Dęblinie... jak jest Święto Lotnictwa, to staram się odwiedzić "przypadkiem"... jak Airshow, to odwiedzam już nieprzypadkowo... Dęblin ma niziutką zabudowę, a dom rodzinki jest na przedłużeniu głównego pasa startowego... na codzień widać iskry, orliki i szybowce, raz na jakiś czas Mig21UTi... jak ćwiczą ci ze śmigłowcowych, to się zato człowiek czuje jak w Wietnamie (formacje po 4-6 sztuk na wysokości dachów latają czasami)... od święta są Migi 29 i 23 z Mińska i 21 z Torunia... wtedy to nawet do centrum się nie da pójść z odtwarzaczem muzycznym na uszach, bo i tak muzyki się nie posłucha Na dodatek mam niedaleko własnego domku szpital z jednostką lotniczego pogotowia ratowniczego... mają Sokoła i Mi-2... o ile Sokoła pieszczą, to MI-2 potrafią poszaleć (MI-2 częściej też lata do centrum, gdzie na ul.Weteranów ma drugie lądowisko)... poza tym Świdnik to przedmieście Lublina (niektórzy twierdzą na odwrót- że to Lublin jest przedmieściem Świdnika ) i jak coś oblatują po remoncie lub po wyprodukowaniu, to zawsze widzę (mieszkam bliżej WSK w Świdniku niż centrum Lublina)... najfajniej jest na przełomie kwietnia i maja, bo wtedy przeglądy przechodzą te gaśnicze Sokoły, które potem lecą na kontrakty do Hiszpanii i Afryki Płn... piloci szaleją na nich... do tego trenują przed sezonem latanie w formacjach, nisko nad ziemią... też po 6-8 sztuk się zdarza widzieć, siedząc na tarasie i sącząc kawusię/piwko
Ja przezylem cos podobnego.. z tym, ze nie byl to zaden mysliwiec. Po ostatniej grupie skoczków, kiedy zbieraliśmy spadochrony z pasu startowego, samolot, który mieliśmy pożyczony z wojsk desantowych z Krakowa, zrobił pożegnalna rundę nad tym pasem właśnie. Nie wiem, jaka miał wysokość. W każdym razie, kiedy podchodził do pasa to naprawdę mieliśmy wrażenie, że kolo ląduje.. Był to An-26. Na pełnej przepustnicy przeleciał tak nisko, że czuliśmy ciepło silnika i zapach spalin. Wrażenie niezapomniane. To są m.in. te dobre strony bycia w wojsku.
Heh, oboz treningowy, nie pamietam kiedy ale dawno i nie pamietam za bardzo gdzie - chyba jakis walcz albo cos takiego. Poszlismy sie wyluzowac po poludniu na kajaczki nad jezioro i pech chcial ze w tym samym czasie 2 pary su22 tez przylecialy sie wyluzowac nad to samo jezioro... Pierdoleni kowboje schodzili na jakies 15 metrow nad wode, przechodzili nad nami i wyrywali nad plaza. Podmuch, smrod nafty no i ten ryk - po prostu zajebiste! Stary z kolei wojsko odrabial jako mechanik lotniczy w Powidzu, obslugiwal ily28 - dwusilnikowe odrzutowe szturmowce jakby ktos nie kojarzyl - mowi ze jak cos takiego przechodzi na pelnym gazie 2 metry nad powierzchnia pasa to tez robi wrazenie niezgorsze, a jak przylecieli sie popisywac kosiakami mysliwcy skads tam na migach 21 to jednemu z nich czyscili pletwe pod ogonem z trawy po jednym wyjsciu z nurkowania. To o tych dobrych stronach bycia w wojsku.
HEHEHEHE Świetne ah te stare czasy. Jak z kumplem lataliśmy szybowcami na Żarze to tam jest takie schronisko na Magurce. Każdy młody pilot musiał/chciał (sprawa honoru) kosiaka tam robić. Jak sie uczyliśmy najpierw nad lasem kosiaków od starszych i "mądrzejszych kolegów" to do dziś pamiętam jak wrzeszczałem do kumpla aby wyciągał a on jeszcze leciał i leciał..... Z tymi kosiakami do to takiego skillu/beszcelności doszliśmy że na koniec turnusu robiliśmy w czterech w ostępach 30 sek. to była ADRENALINA. No ale oduczyli nas. Kolega trafił na kontrolera zbierającego jagody w lesie z Rzeszowa. Ale była afera, połowa pilotów/ludzi bała się przez dwa dni wsiąść do szybowca. A kumpel dostał zakaz latania w górach na kilka lat :-( Ehhhhhhhh to była ekipa wypasiona. Latałem tam z gościem co miał 5000 h wylatanych na rurach. Mawiał że szybciej kołował niż teraz lata (latał na Piper Cupie). Opowiadał fajne historyjki. Maxem było jak w czasie poligonu przyjechał jakiś ruski oficer na inspekcje. No i chłopcy się go pytają czy by wódeczki się nie napił bo nie pili kilka dni bo alarm bojowy mają i cały czas w tym rynsztunku każą im biegać, a tak by odwołał akcje na dziś i by się napili jak ludzie. Koleś nie zastanawiając się stwierdził w sumie ok. Dawaj kolesie z mundurów wyskoczyli w slipki i przed namiotami/barakami pić zaczęli. Tak po dobrych kilku flaszkach przybiega oficer dyżurny i każe na start kołować bo manewry wieczorne/ nocne mają być. Kolesie na ruska a rusek że luz. Niech idą pokołują jak dojadą na pas to alarm odwołają i wrócą pić dalej. Kolesie stwierdzili że jak kołować mają to nie będą się ubierać z powrotem w ubiór bojowy tylko tak na gaciach pokołują. Jak łatwo się domyśleć alarm nie został odwołany kolesie wystartowali na gaciach (to była chyba para) najebani jak przecinaki i wysłali ich gdzieś w pizdu. Po pół godzinie trzeźwienia gościom kazali lądować w Wawie. Kolesie lądują tam samochód każe kołować im za sobą. Jadą za nim w największe zamieszanie, a tam parada jakaś czy coś. Zatrzymali samoloty obskoczyli ich ludzie podstawili schodki i wszedł po nich jakiś ważny ?generał?/czy ktoś tam z medalami w ręku kolesie otworzyli kabinki ale nie wysiadają. Jak generał ich zobaczył to poczerwieniał z wkurwienia, ale co tu robić kupa ludzi do okoła a medal w ręku trzyma. Dał go kolesiowi do ręki i kazał się stawić jak wytrzeźwieje z kolegą. Niezłe co, ale koleś nie chciał powiedzieć jak to się skończyło. Jaką kare za to dostali Pozdrawiam Metal
dopoki 2 miesiace temu nie uziemili Iskier praktycznie caly czas nad Łaskiem cos szumiało, czasem nizej i szybciej Wczesniej, jak mieli jeszcze Migi21 od czasu do czasu ćwiczyli DogFight, ale juz znacznie wyzej, mimo to bywało glośno i całkiem efektownie. A jeszcze weselej bywało jak się jakieś wspólne manewry odbywały, ostatnio chyba w sierpniu razem z Poznaniakami-w łasku pojawiły się 29 i 22. A całkiem wesoło było, jak jeszcze w podstawówce byłem i ćwiczenia bywały większe. Pamiętam jak kiedyś pierwszy raz Migi29 przyleciały-piątkowe popołudnie, nudno, sennie, ciepło, wszyscy siedzą na ławeczkach pod blokami i się nudzą i nagle ryk jak skurwysyn, w całym mieście wszystkie alarmy samochodów zaczęły wyć-para 29tek śmignęła na wysokości dachów bloków (a bloki u nas max 4 piętra mają )
Też tak uważam. Cały dzień picia z ruskim trepem i liczą wódkę na flaszki nie na skrzynki? KOLORYZACJA!
U mnie nad miastem ktos latal cessna i robil snap rolle. Prawie nie moglem patrzec... za kazdym razem wydawalo mi sie ze mu skrzydla odpadna )